Na Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą, przemaiwał na scenie do zgromadzonej publiczności (może wyborców) tymi słowami:
Tu jest Polska! Nie będą nas dzielić. Bo jeżeli damy się podzielić, przegramy. Ale my wygramy!".
Tomasz Lis - bo nim mowa.
Nie wiedziałem o tym, że studio programu "Co z tą Polską ?" przeniósł w miejsce, gdzie skupił się elektorat wyborczy.
Oczywiście sam T.Lis zaprzeczy by to miało związek z polityką i jego wejściem w świat polityki jako polityka, ale samo spotkanie dziwi.
Po co tak naprawdę tam pojechał ?
Może chciał oddać krew ?
Czym więcej pytań - tym więcej domysłów.
Raz już przeżył jak smakuje flirt dziennikarza (medialnego i znanego) z polityką (PBS, na drugim miejscu za Jolą Kwaśniewską w sondażu wyborczym i rozstanie z TVN-em).
A może to początek badania gruntu na jakim chciałbym oprzeć swoje wartości i sympatie polityczne.
Może chce być drugim Ronaldem Reaganem czy Arnoldem ?
Wracając do słów, co oznacza MY ?
Ja ? TY ? ONI ?
Chyba za gorącą tego lata, a burze zbyt gwałtowne.
Polecam dzisiejszy wpis Tomasza Lisa na wp.pl:
http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=27417&wid=9093379&rfbawp=1186647727.306&ticaid=14402
To brzmi jak manifest (ale nie lipcowy tylko sierpniowy)
pozdrawiam